Sobota, 22 sierpnia

Normalnie, nienormalnie

„Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że już niedługo znów będziemy gotować zupy?” – zapytałam męża, sprawdzając prognozę pogody na następny dzień, która zapowiadała znaczne ochłodzenie, bo temperatura z 93 stopni Fahrenheita miała spaść do 85. Przymknęłam oczy i poczułam zapach rosołu, pyrkającego na kuchence. „Idzie jesień” – dodałam melancholijnie. 

To prawda, od kilku dni jest chłodniej, może nie w sensie temperatur, ale jakby lżej jest oddychać. Ta niewątpliwa poprawa naszego codziennego bytu, ma swoje niedobre strony: wieczór zapada znacznie szybciej niż jeszcze kilka tygodni temu i jest to, niestety, mocno już zauważalne… Spacery wzdłuż rzeki, po ósmej wieczorem, odbywają się w całkowitych ciemnościach, robaczki świętojańskie wzlatują w niebo z rzadka, a świerszcze grają na pół gwizdka. Woda w basenie u E-ów wieczorami nie jest już tak miła, jak jeszcze tydzień temu i trzeba się przez dobre kilka minut przyzwyczajać do jej chłodu. Do końca lata jeszcze miesiąc, jeszcze kilkadziesiąt dni, ale jesień już złożyła chłodny powitalny pocałunek na rozgrzanej skroni sierpnia. 

Continue reading “Sobota, 22 sierpnia”